Autor |
Wiadomość |
Waffelek |
Wysłany: Nie 20:28, 19 Mar 2006 Temat postu: |
|
Inaczej, nie jest nieobowiązkowy, tylko dodatkowy. Jak łacina. Czyli po prostu nie liczy się do średniej. Uczy nas niejaki pan Wendland, taki blondi grubasek w okularach, wygląda, jakby tlenił włosy.
A Krajek wraca, owszem. Ale pewnie polskiego już nas nie będzie uczył, znając życie. |
|
|
-cenzur- |
Wysłany: Sob 21:35, 18 Mar 2006 Temat postu: |
|
Krajek podobno wraca... a propos to kto was uczy filozofi, bo o ile się nie mylę macie ten przedmiot nie jako obowiązkowy.. |
|
|
Waffelek |
Wysłany: Sob 20:31, 18 Mar 2006 Temat postu: |
|
Łe tam. Nie martwcie się, że nie macie filozofii. Bez Krajka to nie to samo :-). |
|
|
Katiusza |
Wysłany: Czw 17:15, 17 Lis 2005 Temat postu: |
|
Nie jesteś jedyna. Ja ponadto sama nie wiem, jaka jestem... O ile jestem... (Ach,. jak żałuję, że nie mogłam być na filozofii... Ale konieczność wyższa i drugi raz zrobiłabym to samo) |
|
|
Krasnal |
Wysłany: Śro 21:49, 16 Lis 2005 Temat postu: |
|
Coś za cicho w tym temacie :) ... No to słuchajcie tego:
Nie możemy być samym bytem materialnym, musi istnieć w nas coś, typu dusza... Dlaczego? Bo nie mówimy "Jestem ciałem", ale "Moje ciało, moja noga, moja ręka, moja głowa"... Zatem chyba mamy tę duszę, skoro ciało należy do nas, a nie, że jesteśmy samym ciałem (czyli samym mięsem :D).
Tu się robi problem. Bo w końcu nie mówimy "Jestem duszą". Tylko znow "Moja dusza". Zatem pytanie: KIM w końcu jesteśmy? Ani ciałem, ani duszą, to kim...??? Albo czym...?
Właśnie sie dowiedziałąm na fakultecie filozoficznym, że NICOŚCIĄ. NO fajnie :) Jak miło być nikim. Nobody's perfect. I'm nobody. :D A tak na serio, to nie przyjmuję tego, że jesteśmy nicością. Czyli nadal nie wiem, KIM albo CZYM jestem... ;P |
|
|
Gość |
Wysłany: Śro 21:53, 26 Paź 2005 Temat postu: |
|
Dokładnie jak mówisz :) A według mnie, to nawet Platon i Sokrates mówili o Bogu, tylko nie wprost, bo w ich kulturze "bogowie" oznaczali zupełnie inne byty niż "nasz" Bóg... Tymczasem Sokrates, w swojej obronie, mówi wprost, że nie wierzy w greckie bóstwa, ale w Ducha wierzy :) |
|
|
Duchu |
Wysłany: Pon 16:40, 24 Paź 2005 Temat postu: |
|
Aha a poza tym to wiecie może czy filozofia, o której teraz gadamy na kółku zakłada istnienie Boga? Chyba żadna filozofia tego nie zakłada, ale to ciekawe, bo wydaje się, iż i filozofia i religia prowadzą do głębszego poznania natury bytu. A w waszej filozofii prywatnej jest miejsce na wiarę w Boga (nie musicie mówić). Ale w mojej życiowej filozofii jest i według mnie poglądy wielkich myślicieli nie muszą zaprzeczać istnieniu Stwórcy. |
|
|
Duchu |
Wysłany: Pon 16:36, 24 Paź 2005 Temat postu: |
|
Ten txt jest faktyczie pewnym argumentem, ale nie zawsze można wszystko odnosić do tego typu porównań. Moim zdaniem ciało faktycznie umiera i już ale idę gdzieś dalej. Czasem mi się wydaje, że wiem co było zanim się urodziłem ale to już jest takie głupie gadanie... |
|
|
Krasnal |
Wysłany: Nie 17:47, 23 Paź 2005 Temat postu: |
|
„W brzuchu ciężarnej kobiety były bliźniaki. Pierwszy zapytał drugiego:
-Wierzysz w życie po porodzie?
- Jasne. Coś musi tam być. Mnie się wydaje, że my właśnie po to tu jesteśmy, żeby się przygotować na to, co będzie potem.
- Głupoty. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak by miało wyglądać?
- No, nie wiem, ale będzie więcej światła. Może będziemy biegać, a jeść buzią...
- No, to przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A kto widział, żeby jeść ustami! Przecież żywi nas pępowina.
- Ja tam nie wiem, ale na pewno zobaczymy mamę, a ona się będzie o nas troszczyć.
- Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według Ciebie w ogóle jest?
- Przecież jest wszędzie wokół nas... Dzięki niej żyjemy. Bez niej nie byłoby nas.
- Nie wierzę! Żadnej mamy jeszcze nie widziałem czyli jej nie ma...
- Jak to? Przecież jak jesteśmy cicho, możesz posłuchać jak śpiewa, albo poczuć jak głaszcze nasz świat. Wiesz, ja myślę, że prawdziwe życie zaczyna się później...” |
|
|
Krasnal |
Wysłany: Nie 17:45, 23 Paź 2005 Temat postu: |
|
jak jesteś mały to twoim ograniczeniem jest np. niezdolność do abstrakcyjnego myślenia, weźmy na to wyobrażenia sobie, że świat może być większy od twojego podwórka. z biegiem lat poznajesz Wszechświat, jedne ograniczenia znikaja, inne się pojawiają. rozumiem to tak, że po śmierci moje ograniczenia znikną całkowicie, ale to nie znaczy, że stracę cos ze swojej tożsamości. bo przeciez nie ograniczenia mnie definiują :P
siwy: jestem przekonana o tym, że coś potem musi być. to by pasowało - wszystko w świecie się ciągle odradza, lato jesień zima wiosna, noc dzień, i tak dalej :) |
|
|
Piecyk |
Wysłany: Nie 17:33, 23 Paź 2005 Temat postu: |
|
Osobiście uważam, że mój kolega dobrze to określił:
"Po prostu urywa Ci się film, a rano wcale się nie budzisz"... |
|
|
Duchu |
Wysłany: Nie 17:26, 23 Paź 2005 Temat postu: |
|
Czy człowiek po śmierci idzie do nieba czy znika i klapa. To mnie zawsze intrygowało i intryguje mnie do dzisiaj i jak myślicie? |
|
|
Piecyk |
Wysłany: Sob 17:32, 22 Paź 2005 Temat postu: |
|
Zasady, czyli na przykład "pamięć obliczeniowa" mego umysłu, sfera umysłu, której nie potrafi pojąć, wyobrazić (że coś może isntnieć zawsze, np. Wszechświat). Nie mówię o światopoglądzie, tylko czymś "głębszym".
Zasady, które masz na myśli to własnie wytwór Twej materialnej powłoki, która też ma pewne ograniczenia (zasady właśnie). |
|
|
Krasnal |
Wysłany: Sob 13:09, 22 Paź 2005 Temat postu: |
|
[quote="Piecyk"]Teraz mam w pewnym sensie określone przez materialność zasady[quote]
jakie? chyba "materialna powłoka" (hehe) nie ma wpływu na nasze zasady?
czy nie jest tak, że zasady wyznacza głos wewnętrzny, czyli sfera duchowa? mnie się tak zdaje... |
|
|
Piecyk |
Wysłany: Sob 8:44, 22 Paź 2005 Temat postu: |
|
Sorry, miała być materialna powłoka :)
Lekkie przejęzyczenie :)
A co do tych ciągłych zmian - one tez mnie przerażały kiedyś, bo całkiem możliwe, że za 20 lat będzie mnie "teraz" z mną "wtedy" łączyło tylko poczucie ciągłości świadomości, i nic poza tym.
Co do dusz: nie mam na myśli wcale czegoś takiego jak światopogląd, etc., tylko bardziej... o zasady na których opieram się "ja". Teraz mam w pewnym sensie określone przez materialność zasady, natomiast gdybym przeszedł w inny stan - niematerialny, to przecież powstawałbym w zupełnie innej, nazwijmy to, sferze.
Moje pytanie tylko, czy byłoby to samo, czy potrafiłbym myśleć i odczuwać w ten sam sposób. |
|
|