Hubi |
Szamotulok |
|
|
Dołączył: 16 Paź 2005 |
Posty: 439 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/666
|
Skąd: gangsta paradise |
|
|
|
|
|
|
Grammatik - Hooker & Gondorff
(Eldo)
Historia niemal jak z kart papierowych westernów,
salon, karty, mysia wóda, czasy rewolwerów,
na oko pod czterdziestke kilka drobnych przestępstw,
szybko przestał być dzieckiem zmienił i zagnał Winchester,
miał butelkę, pomysł jak wytrzymać presję,
dobre serce, zaufanie bo sam trzymał losu lejce,
żaden desperat-debil z brzytwą,
miał klase styl szyk i nic nie robił szybko,
ze starej szkoły zasad trzymał się twardo,
w czasach gdy prawo stanowił Colt-Liberator,
uczciwy drań który osiadł na stałe,
znalazł kobiete życia jak Carlito-Glikante,
po latach dzikich jak opowieści z Natrio Grande,
zostawił bande zabrał dolę odjechał w nieznane,
streszczenie - jeden morał w nim mieszka,
głupcy zgineli on był mądry wiedział kiedy przestać,
Ref. (Jotuze)
W różne miejsca pchał los okręt którym płyneli,
z różnych miejsc zaczeli i różne cele mieli,
zły dzieciak chciał iść do słońca,
dobry chciał uciec od presji której nie mógł sprostać,
mieli jedno czego los nie mógł im odebrać,
grali fair a tak grając Bóg nie pozwolił im przegrać...
(Eldo)
Historia niemal jak z okolic Mostu Karola,
opisać mógłby Hrabal bohater z historią sie zmaga,
waga sprawiedliwość widzi co jest na szalach,
podłość i zdrada na drugiej honor i odwaga,
cała wiara w człowieczeństwo i jego prawa,
wybór prosty: ciepła posada czy wstyd i hańba,
w jednej chwili zaprzeczyć temu w co wieżył przez lata,
stać (???) gdy milczał on na przekór nim gadać,
miał nieźle... pracował na uczelni,
kuje umysły mówił wierzył że może coś zmienić,
wierzył że człowiek jest wolny kochał demokrację,
nie wachał się ni chwili i podpisał tą kartę,
skończyło się pisanie poznał smak odrzucenia,
publikacje drugi obieg wszystko byle im się nie dać,
świat się zmienił morał taki się nasunoł:
prawda zwykłych ludzi sprawia że mur może runąć,
Ref. (Jotuze)
W różne miejsca pchał los okręt którym płyneli,
z różnych miejsc zaczeli i różne cele mieli,
zły dzieciak chciał iść do słońca,
dobry chciał uciec od presji której nie mógł sprostać,
mieli jedno czego los nie mógł im odebrać,
grali fair a tak grając Bóg nie pozwolił im przegrać...
(Eldo)
Historia rodem ze słonecznego południa z ery jazzów,
Fidgeralda pominięto jednak przy Noblach...
ten typ młody zawzięty bez majątku,
piękny i przeklęty silny bez dorobku,
poszedł w życie mając głowę na karku,
pięćdziesiąt dolców, dziurawe buty dużo tu (hahartu???),
trzydzieści lat tułaczki, szczęścia twardości,
po latach niemal po tej stronie raju zagościł...
ociągały go babki w typie (Holigo Likely???),
rentierki, duże bromy, duże konta, duże spadki,
towarzysko ideał, pochodzenie dramat,
on wieżył w miłość ale w coś czego nie mógł przełamać,
obojętne ile sie starał na koniec był tylko kumplem...
smutek topił w burbonie...
samotna starosć dała mu spokój i morał,
żę uczciwe był sobą i ani chwili nie żałował...
Ref. (Eldo)
W różne miejsca pchał los okręt którym płyneli,
z różnych miejsc zaczeli i różne cele mieli,
zły dzieciak chciał iść do słońca,
dobry chciał uciec od presji której nie mógł sprostać,
mieli jedno czego los nie mógł im odebrać,
grali fair a tak grając Bóg nie pozwolił im przegrać... |
|