Krasnal |
niePOkorny |
|
|
Dołączył: 16 Paź 2005 |
Posty: 129 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/666
|
Skąd: nie z tej planety :) |
|
|
|
|
|
|
hehe, zapomniałam, że nie wszyscy chodzą na kółko filozoficzne :). Otóz krótkie ustępy z dialogów Platona, m.in. z Fajdrosa nasuneły komentatorom jego myśli przypuszczenie, że prawdziwa nauka Platona nie została nigdy spisana i nalezy ja dopiero zrekonstruować. Sam Platon pisze dołownie w Liście VII: "NIe ma też żadnej mojej rozprawy omawiającej te zagadnienia i z pewnościa nigdy nie będzie."
Pytanie: jakie zagadnienia? Chodzi o tzw. teorę zasad: "tylko niewielu ja rozumie, a tych niewielu rozumie ją przede wszystkim w wyniku dialektycznego przekazu ustnego. Dla tych niewielu, korzy rozumieją, pismo byłoby zbyteczne, dla większości zas ludzi byłoby niebezpieczne ze względu na brak zrozumienia i wynikające z tego konsekwencje."
Ale Fajdrosa jeszcze nie przełknęłam, więc nie powiem ci dokładnie o co w tym chodzi. Intuicyjnie wydaje mi się, że to sa te kwestie metafizyczne...
Co do zrozumienia... Pierwszy akapit rozumiem, a w drugim wkradła się chyba pewna niekonsekwencja... Stwierdziłeś, że dusza jest bytem niematerialnym. Zgadzam się. To czemu po śmierci chcesz rozłączać duszę z "jej niematerialną powłoką"? Skoro dusza jest niematerialna, to czymże jest to dodatkowe pojęcie, jakie wprowadziłeś: "niematerialna powłoka"?
Głównie chyba chodzi o naszą tożsamość. Kim jestem? Wydaje mi się, że wg Ciebie jesteśmy duszą i ciałem (już pomińmy tę powłokę :)), przy czym kiedy ciało i dusza się rozłączają, przestajemy istnieć w takiej postaci, w jakiej istnieliśmy dotychczas. W pewnym sensie racja. Ale z drugiej strony wydaje mi się, że to właśnie DUSZA nas definiuje. Ona jest i nigdy nie jest upośledzona. Ty się zmieniasz, Twoje ciało się zmienia, Twój światopogląd się zmienia, Twój umysł się zmienia, ale jest w Tobie pewien trzon, pień, coś, co łączy Ciebie przeszłego, teraźniejszego i przyszłego, coś, co Ciebie scala wewnętrznie. To chyba jest ta dusza...
A propos poszukiwania siebie, i uczepienia się własnego "ja". Chyba trochę niepokoiłoby Cię to, że jakiś "obcy twór" z Ciebie "wyewoluuje"? Tak samo myślałam o reinkarnacji, że to jest bez sensu, bo moje następne wcielenie już nie jest mną, i ta dusza, która przechodzi przez kolejne wcielenia też nie jest mną, w końcu to nie ja osiągam nirvanę, tylko coś całkiem obcego, coś co we mnie siedzi...
I dlatego bardziej odpowiadała mi koncepcja duszy. Bo dusza to ja. Dla mnie przynajmniej duchowość ma największe znaczenie, to życie wewnętrzne.
I tu warto sobie zadać pytanie: czy w życiu nie chodzi o to, by wyjść poza siebie? Żeby wyzbyć się egoizmu, żeby być wreszcie wolnym, żeby nie być przez siebie samego ograniczanym? Znam kilka niezłych hinduskich (i innych też) anegdotek na ten temat, ale to może innym razem, żeby Was nie zanudzić :D dobranocka |
|